Last Leaf Down - Bright Wide Colder
01. Purple Skies
02. Ghost Trails
03. Blind Mind
04. Deaf Heart
05. The Path
06. Cold Wind
07. Existence
08. Suspire
09. Not the Same
10. Dust
11. Anything
12. Youth
13. Transcend
Zdarzają się wydawnictwa, których okładka idealnie odzwierciedla zawartość muzyczną, sygnalizując ponadto stylistyczną formułę zespołu oraz propagowany klimat. Przykład tak silnych symbiotycznych relacji stanowi szwajcarska formacja LAST LEAF DOWN i ich najnowszy krążek.
„Bright Wide Colder” można śmiało potraktować jako atmosferyczno - kontemplacyjną przechadzkę podczas mglistego poranka, pośród okazałości przyrody. Muzyka jaką kryje górsko - leśny pejzaż frontu okładki to klimatyczny dark/doom metal z pewnymi naleciałościami alternatywy i post - rocka. Sam zespół określa to mianem „shoegaze from the woods” i w tym stwierdzeniu kryje się sporo prawdy. Muzyka przywołuje na myśl mroczne oblicze KATATONII z okresu „Discouraged Ones” / „Tonight's Decision” jak również styl grupy ANATHEMA z drugiej połowy lat 90. Znowu w spokojniejszych momentach, nierzadko daje się poczuć wpływ legendarnego DEPECHE MODE. Płyta stylistycznie oraz pomysłowo jest jak najbardziej spójna, wyrównana. Nawet za bardzo, bo z uwagi na czas jej trwania (blisko godzina) oraz ciężki klimat może wkraść się monotonia. Jej pojawienie z różną skutecznością łamie wzmożona aktywność melodyjnych elementów, które w największym stopniu są odczuwalne przy okazji dość nośnych refrenów. Całościowo album jest raczej jednostajny, a kompozycje nie wykazują skłonności do pośpiechu, stąd próżno tu szukać aktywnych zwrotów akcji, nagłych zmian. W tym przypadku wszystko płynie niespiesznie i płynnie do przodu, bez jakichkolwiek prób zwrócenia na siebie uwagi poprzez super ekstrawertyczne zachowanie. Szwajcarzy dystansują się od szumnego zgiełku, kreacji do muzycznych fajerwerków. Stawiają przede wszystkim na kreację specyficznej atmosfery oraz magicznej otoczki. To jest główna domena LAST LEAF DOWN, zespołu, który aktywnie pracuje nad tworzeniem dźwiękowej mgły zmysłów, użyciem stonowanych barw i schludnie ułożonych form do kreacji klimatycznego pejzażu muzycznego. W głównej mierze sprzyja temu charakterystyczna praca przestrzennych gitar, które w sposób rozmyty i gęsty odpowiadają za barwne tła. Pod tym względem muzyka Szwajcarów może budzić skojarzenia wobec kapel parających się instrumentalnymi formami post-rocka/metalu (np. LONG DISTANCE CALLING, GOD IS AN ASTRONAUT). Zespół stosuje przeważnie wolne, a czasem średnie tempa, a do tego z powodzeniem żongluje emocjami dawkując je w zależności od potrzeby. Współgra to odpowiednio z dynamiką oraz intensywnością samych utworów, które mimo mglistego stonowania, potrafią nie tylko przyjemnie ukoić, ale od czasu do czasu także lekko potrząsnąć rockowym blichtrem.
Ponadto płyta zyskała subtelnie gustowną produkcję, która jak sama muzyka, nie jest wyzywająca. Wydano ją w formie skromnego digipacka, w którego wnętrzu kryje się zielono barwna rozkładówka z mądrze rozlokowanymi tekstami. Osobiście preferuję bardziej funkcjonalne książeczki, ale w tym przypadku booklet ma swój urok. Jeżeli chodzi o walory stricte słuchowe; brzmienie jest odpowiednio wyważone, ciepłe i przyjemnie rozmyte. Z drugiej strony jest ono selektywne, adekwatne do prezentowanych pomysłów. To wszystko razem sprawia, że „Bright Wide Colder” trzeba uznać za wydawnictwo udane i ciekawe. To album dojrzały oraz skromnie gustowny.
Dlatego jeżeli smakujecie w atmosferyczno - alternatywnych formach rock/metalowego rzemiosła w dość melancholijnym, mrocznym obliczu, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że „Bright Wide Colder” trafi w wasze gusta. LAST LEAF DOWN pławi się w tego typu nastrojach i robi to na naprawdę wysokim poziomie. Myślę, że jest to idealna płyta na długie jesienno - zimowe wieczory, które sprzyjają zadumie, przemyśleniom (również tym o depresyjnym zabarwieniu).
Ocena: 4/5
Wydany: 2017
Wydawca: Lifeforce Records
Oficjalna strona: http://www.lastleafdown.ch
Autor: Marcin Magiera
Teledyski: