Mechanizm grający, umieszczany zwykle w zegarach, zabawkach, szkatułkach, uruchamiany po nakręceniu, poprzedniczka gramofonu, odbitka wykonana techniką światłodruku czy film Costa-Gavrasa z Elżbietą Czyżewską w roli Melindy Kalman, to jedne z najczęściej pojawiających się definicji i haseł krzyżówkowych słowa „pozytywka”, do których wkrótce będzie należało dopisać zespół Daniela Gądka, Andrzeja Steca i Kamila Nędzi, czy jak kto woli Deny'ego, Sajana i Kadżora. Bowiem ich Pozytywka, a w zasadzie wydany końcem grudnia 2017 roku debiutancki album „Pogodna Unia Bohaterów”, to szalona krzyżówka gatunkowa, gdzie surrealizm gierkami słownymi pogania, a próba zdefiniowania inspiracji muzycznych i odniesień do świata popkultury, to jak pisanie palcem po wodzie.
Na pewno pamiętacie Spinal Tap, quasi-fikcyjny heavymetalowy twór, o którym w 1984 roku Rob Reiner nakręcił mockument „Oto Spinal Tap”. Pięć lat wcześniej, grani przez: Michaela McKeana, Christophera Guesta i Harry'ego Shearera członkowie tego łże-zespołu, spotkali się po raz pierwszy na planie „The TV Show”, pilota niezrealizowanego serialu komediowego dla telewizji ABC, w którym nomen omen występował sam Reiner. Częściowo za sprawą nieśmiertelnych dialogów i sformułowań: „Podkręć na 11”, „Nie można zdjąć odcisków z wymiotów” czy „Między mądrym a głupim jest bardzo cienka granica”, choć głównie dzięki zawartej w filmie genialnej ścieżce dźwiękowej, aktorzy wcielający się w role członków tej niby-kapeli zyskali nieśmiertelność i możliwość koncertowania przez najbliższe lata. I choć Spinal Tap postrzegany jest do dziś dnia jako najsłynniejszy zmyślony zespół rockowy ever, ich muzyka jest jak najbardziej autentyczna.
Jest sporo prawdy w prawdzie o Spinal Tap w kontekście nowosądeckiej Pozytywki i ich wydawniczego debiutu, pomimo tego, że członkowie zespołu odżegnują się od inspiracji wyspiarską kapelą i nie mają zamiaru fundować odbiorcy żadnego trybutu dla muzyki rockowej sprzężonego z jajcarską satyrą na szołbiznes, ale zaprosić ich na muzyczną włóczęgę po krainie zgrywy i absurdu. Rozstrzał stylistyczny debiutu Pozytywki jest przepotężny i imponuje rozmachem, zupełnie jak wokale Deny'ego i Sajana. Zawartość krążka jest kosmicznie zróżnicowana, wielopoziomowa i co najważniejsze – produkcyjnie i wokalnie bardzo mocna. Stąd określenie granej przez siebie muzyki mianem „galaktycznego rocka” jest jak najbardziej na miejscu. W zasadzie każdy z utworów to zupełnie inna bajka, a w zasadzie bajka w bajce, muzyczna matrioszka przypominająca montypythonowskie scenki-kolaże, bardziej „kompilę” niż koncept sam w sobie. Utwory wszak łączy jedno: liczne odniesienia do „herosów popkultury”, tytułowej Pogodnej Unii Bohaterów, o którą co rusz słuchacze potykać się będą podczas przeszło 40-minutowej zabawy z longiem Pozytywki.
To, że mogę być swoim własnym bohaterem, wiem nie od dziś, ale to, że „Hulk z matmy pomoże ci”, „Spider-Man nie trawi wiśni”, „Kasztaniaki piją łychę”, „Xena parzy dobrą herbatę”, a „Son Gokū sprzedaje watę” dowiedziałem się z jednego z najważniejszych utworów w kontekście przekazu, jaki niesie ze sobą debiut trójki z Nowego Sącza. „Od Zera Do Bohatera” to najmocniejszy kawałek na galaktycznej mapie „Pogodnej Unii Bohaterów”: obdarzony miażdżącym riffem, mocnymi i drapieżnymi, a zarazem szorstkimi wokalami Deny'ego i Sajana oraz refrenem idealnie wprost skrojonym pod wspólne zaśpiewy. Płyta może posłużyć za sztandarowy przykład na to, jak tworzyć melodyjny czad z rockowym napędem, ultraprzebojowymi refrenami i pozytywnie pokręconą warstwą tekstową. Już na samym jej początku opowieść rozjeżdża się w najmniej przewidywalnych kierunkach i rozpada na ciąg absurdalnych epizodów, jak chociażby w kawałku „Meksykańska mucha”, którą można streścić tabloidowymi nagłówkami: „Meksyk, czary, gdzie pali się herbata/Tornado w tym miejscu to lekki wiatr/Sasquatche pływają tu na boso/Jak chcesz to weźmiesz kosiarkę na sto rat/Posiłkiem podzielisz się z bizonami”. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że wszystkie teksty na osi czasu „Pogodnej...”, powstawały podczas najbardziej znanej gry surrealistów, legendarnej „gry w papierki”, w ramach której uczestnicy dopisują kolejne odcinki opowieści, nie mając bladego pojęcia o tym, co napisali ich poprzednicy, przez co pozwalają, by aktem twórczym kierowały na równi wyobraźnia i ślepy traf.
Muzyka nierzadko zmienia się w czystą abstrakcję snów i surrealizmu na miarę Luisa Buñuela, Captain Beefhearta czy The Beatles z ich Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band. Odejście od melodyjności w kawałku „Pozdro na Hawajach”, w którym oprócz bitów i elektronicznych źródeł dźwięku nie brakuje ekspresyjnych wokaliz – w szczególności tych Deny'ego, do tego przetworzone fletnie Pana jakby żywcem wyjęte z „training-montage” „Kickboxera” Wortha i DiSalle'a... Dużo by tu pisać o debiucie Pozytywki, tym bardziej, że album padł na podatny krytycznie grunt osoby, która na popkulturze zjadła zęby. Licznych odniesień i Easter eggów u Deny'ego, Sajana i Kadżora jest mnóstwo i nie sposób odnieść się do wszystkich w ramach ograniczonej formalnej recenzenckiej sztancy.
„Pogodna...” to album, który trafi w pierwszej kolejności do wszystkich Piotruśiów Panów i niegrzecznych-ale-bez-przesady chłopców, ale i tych, którzy wyrośli na żywiącej się swoją własną przeszłością popkulturze. Trójka z Nowego Sącza ma niezwykły dryg do przebojowych melodii, robią swoje, nie oglądają się na innych i podobnie jak wspomniani Spinal Tap, notorycznie balansują między powagą a zgrywą. Pozytywka nie jest zespołem z tych rockowo poważnych, o tym przekonacie się już po pierwszych wersach „Obwodnicy”, ale wykonywaną muzykę i słuchaczy traktują jak najbardziej serio. Ciężko przychodzi mi to wszystko jakoś racjonalnie wyłożyć, więc najprościej powiedzieć, że chłopaki to żywy przykład wykrzykiwanych w refrenie „Od Zera do Bohatera” słów: „I ty możesz być swoim bohaterem”. Nie boją się łączyć, mieszać i wciskać do swoich Pozytywkowych trybów, co im się tylko żywnie podoba. Deny, Sajan i Kadżor to prawdziwi rockowi Strażnicy Galaktyki i bez względu na to, czy serwują słuchaczowi zwariowaną jazdę bez trzymanki („Od Zera do Bohatera”), malują przestrzenne, akustyczno-klawiszowe pejzaże („W Niebie jest Pięknie”), łączą prostotę akompaniamentu, quasi-hip-hopową melorecytację z czysto reggaeowym pulsem („Kolorowe Reggae”), wszystko jest technicznie pewne, tekstowo kosmiczne, komiczne, melodyjne i chwytliwe.
„Pogodna...” to album nietuzinkowy, który buduje pozytywny stosunek do świata i ludzi, optymizm i wiarę w siebie, fundując naprzemiennie pełen rozrywki muzyczny „rollercoaster” i niesamowitą wycieczkę objazdową po superbohaterskim „raju utraconym”. Bomba.
Pozytywka – „Pogodna Unia Bohaterów”
Rok wydania: 2017
1. „Obwodnica” [3:33]
2. „Meksykańska Mucha” [3:00]
3. „Keine Problem” [4:53]
4. „Pozdro na Hawajach” [3:05]
5. „Kolorowe Reggae” [3:41]
6. „Górki Endorfinki” [4:48]
7. „Prastary Pies Przewodnik” [3:18]
8. „Wesoła Galaktyka” [3:52]
9. „Od Zera do Bohatera” [3:24]
10. „Linia Życia” [3:27]
11. W Niebie jest Pięknie [6:07]
Całkowity czas: 43:08
Skład:
Daniel „Deny” Gądek – gitara, wokal, elektronika
Andrzej „Sajan” Stec – wokal
Kamil „Kadżor” Nędzia – rap