Deathmetalowy Pandrador zaprezentował długo oczekiwany album „Ov Rituals, Ov Ancestors, Ov Destiny”.
Płyta „Ov Rituals, Ov Ancestors, Ov Destiny” to zderzenie starożytnego z nowym, tak na płaszczyźnie muzycznej jak i treściowej. Nowoczesny, mocno techniczny, ale niesiony zaraźliwym groovem i pierwotną wściekłością death metal spotyka się wpół drogi z charakterystycznym dla tzw. „polskiej szkoły” brzmieniem i ukłonami w stronę takich klasyków jak Trauma, Yattering, Dies Irae, Decapitated czy Vader.
Nad krążkiem „Ov Rituals, Ov Ancestors, Ov Destiny” zespół Pandrador pracował ponad dwa lata. Materiał był rejestrowany i produkowany w Heinrich House Studio pod okiem Filipa „Heinricha” Hałucha, współpracującego już wcześniej, m.in. z Behemoth, Azarath, Deus Mortem czy Vesanią. To muzyka szybka, bezlitosna i bardzo precyzyjna. Kompozycje zostały oparte o skale charakterystyczne dla skandynawskiej muzyki etnicznej. To jednak nie jedyny, zbudowany przez Pandrador, most pomiędzy „Wtedy” i „Teraz”.
Teksty utworów eksplorują dziedzictwo kulturowe Północy: historie z sag i kronik islandzkich oraz obecne w mitologii nordyckiej toposy odczytywane poprzez optykę człowieka współczesnego. Poszukują w wielusetletnich przekazach uniwersalnych prawd, testując granice tzw. mitu i to, jak rezonuje on z teraźniejszością. Wydawnictwo można wręcz uznać za concept album, gdyż został on podzielony na 3 tytułowe rozdziały opowiadające o warstwie duchowej (Ov Rituals), historii ludzi (Ov Ancestors) i upadku cywilizacji zarówno „ludzkiej”, jak i „boskiej” (Ov Destiny).
Album w całości został udostępniony do odsłuchu: