"Myślę, że jest trochę jak nurkowanie w głębokim jeziorze i leżenie w pełnym słońcu. Albo jak wspólny taniec o deszcz. Każdy porusza się inaczej, coraz intensywniej, ale też robimy sobie nawzajem tyle miejsca, żeby wszyscy mogli odnaleźć puls" - tak o muzyce Koszau mówi Karol Ochodek, gitarzysta, wokalista i autor tekstów w zespole. Koszau za chwilę wchodzi do studia - co się z tego urodzi? Zapraszamy do lektury rozmowy z Karolem.
Jak wygląda Wasza historia i najważniejsze osiągnięcia?
Znaliśmy się już wcześniej. Od czasu do czasu pojawiała się między nami jakaś współpraca muzyczna. Wspólny zespół, projekt, impreza okolicznościowa etc. Czasem jakieś nagranie. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że chcemy zrobić trochę własnego materiału i pograć razem dla siebie. I to była dobra decyzja.
Najważniejszym osiągnięciem jest nasza muzyka! I to, że zespół działa, rozwija się bardzo szybko, nieraz zaskakująco.
Gdybyście mieli, bez uciekania się do ram gatunkowych opisać swoją muzykę, to w jaki sposób?
Myślę, że jest trochę jak nurkowanie w głębokim jeziorze i leżenie w pełnym słońcu. Albo jak wspólny taniec o deszcz. Każdy porusza się inaczej, coraz intensywniej, ale też robimy sobie nawzajem tyle miejsca, żeby wszyscy mogli odnaleźć puls. Takie jest nasze wspólne brzmienie. To jednocześnie opowiadanie historii i uważne słuchanie.
Jak wyglądają Wasze muzyczne inspiracje?
Każdy z nas ma tak rozległe i często skrajne upodobania muzyczne, że trudno byłoby wyjąć z tego jakiś wspólny mianownik. Na pewno przebijają czasem wyraźniejsze inspiracje konkretnymi gatunkami albo wykonawcami ale nie skupiamy się nad tym. Wszyscy mamy słabość do tak zwanych vintage’owych brzmień choć nie stronimy od elektroniki (zwłaszcza Darek – pianista). Nasza muzyka powstaje głównie w wyniku takich mocnych, jakby to powiedzieć „spięć”. Dużo w niej improwizacji i czystej energii, radości. Potem w tych emocjach się stopniowo rozpływamy, wpadamy w zamyślenie i tak dalej. Taka nasza medytacja.
A warstwa tekstowa? Co Was inspiruje? Jaka tematyka?
Gdyby je po kolei analizować to pewnie mają dużo wspólnego, bo pisze je jedna osoba. Ale na dobrą sprawę wszyscy je współtworzymy. To, co dzieje się z tekstem kiedy przeradza się w utwór jest jak przepoczwarzanie. Czasem jest motylek, czasem ćma :) Często są o odczuwaniu siebie i świata, o takich drobnych momentach zawieszenia. Ostatnio okazało się, że coraz więcej piszę o temperaturach. Może to te upały…
Posługujecie się w swojej twórczości właściwie tylko językiem polskim, tak? Próbowaliście eksperymentować po angielsku?
Po angielsku to by mogły być co najwyżej „próby”. Do eksperymentowania mamy własny język, który znamy na tyle, żeby w nim swobodnie grzebać. I robimy to z chęcią. Naszym własnym i ulubionym neologizmem są „Przemyśli” – czyli myśli z tyłu głowy, które otaczają nas jak rój. Mamy o tym całą piosenkę.
Bierzecie udział w różnych przeglądach muzycznych, z jakim efektem?
Różnym. Nie zawsze pasujemy do konwencji i nie zawsze wypadamy tak jakbyśmy chcieli. Ale po to są konkursy i na tym też polega nietuzinkowość. Gdybyśmy wszędzie zbierali laury można by pomyśleć, że zamiast oryginalnej muzyki próbujemy tworzyć piosenki a’ la zupa pomidorowa – wszyscy lubią, nikt najbardziej… J Ale żeby tak nie marudzić to się pochwalimy. Udało nam się kilka razy stanąć na podium. Przy pierwszym wyjeździe jako zespół, wygraliśmy festiwal Cloud9 w Środzie Wielkopolskiej, dzięki czemu występowaliśmy przed Krzysztofem Zalewskim. Ostatnio zdobyliśmy jedną z głównych nagród w pszczyńskim Żubrowisku. Rok temu zostaliśmy wytypowani jako jeden z zespołów supportujących Lao Che podczas gliwickiego Pikniku Technologicznego. Niebawem czeka nas też finał Podbeskidzkiego Przeglądu Muzycznego w Bielsku-Białej. Trochę się dzieje.
Pracujecie obecnie nad nowym materiałem, na jakim jesteście etapie?
Robimy ostatnie szlify. Materiał jest właściwie gotowy a nas swędzą pięty żeby już wchodzić do studia!
Gdzie nagrywacie swoje nowości i kto zajmuje się stroną producencką?
Nagrania planujemy zrobić w Bielsku-Białej wraz z naszym przyjacielem Bartkiem Górą, który zrealizuje sesję. Jeśli chodzi o produkcję, to można powiedzieć, że sami się nią zajmiemy. Dokładniej Darek Tatoj – koszaukowy pianista. Jest realizatorem no i zna nasze brzmienie od podszewki. Rozumie o co chodzi i czego szukać.
Czy w najbliższym czasie planujecie zaprezentować coś od siebie? Singiel? Klip?
Ano są takie plany. Może końcem lata… Ostatnie utwory, którymi dzieliliśmy się ze słuchaczami były dosyć stonowane, tym razem jednak przewidujemy czad!
Jak wygląda Wasza aktywność koncertowa? Gdzie będzie można zobaczyć Was na żywo w najbliższym czasie?
Po lekkim „śnie zimowym” lato będzie dość intensywne. W drugiej połowie lipca ruszamy w trasę głównie w kierunku zachodniej Polski. Rzepin, Białogard, Wegorzyno. Będziemy mieli okazję dzielić scenę z zespołami Elektryczne Gitary i Chłopcy z Placu Broni na co bardzo się cieszymy. Zagramy też w Goczałkowicach – Zdroju w ramach serii Muzyka Na Fali. To chyba jedno z naszych ulubionych miejsc. Scena dosłownie na wodzie! No i największa niespodzianka czyli wyjazd do Niemiec. Zostaliśmy zaproszeni przez crossoverowy festiwal LiederLauschen am Rand. To bardzo alternatywna i piękna sytuacja. Impreza na łonie natury, koncerty na łące… Dobre miejsce!
Potem jak już wspominałem finał Podbeskidzkiego Przeglądu Muzycznego w Bielsku-Białej. Bierzemy też udział w pewnej niecodziennej inicjatywie pszczyńskich muzyków. Ale na szczegóły jeszcze nie pora. Dalej jesień, ale to już inny temat.
Gdzie na bieżąco można śledzić poczynania zespołu Koszau?
Najwięcej informacji udostępniamy na naszym fejsbukowym fanpage’u ale mamy też stronę internetową. Tam wrzucamy informacje o nadchodzących koncertach. Jest też zakładka z naszą muzyką, której można posłuchać online. No i zapraszamy na koszaukowy kanał na YT!
https://www.facebook.com/Koszau.band/
https://www.youtube.com/channel/UCweULDFWQYGhbTw5fb4eL1g
Dziękujemy za rozmowę – ostatnie słowo oddajemy Koszau!
Dzięki!...