"Nie zamykamy się i nie szufladkujemy, nie chcemy być ortodoksami" - wywiad z n o c t i.
- Kuba_Raj 15 Lut 2019
- podziel się
"My mówimy: uwolnij się, zacznij myśleć za siebie, rób to tak, żebyś był szczęśliwy, oczywiście nie krzywdząc innych. Tekst wywala brudy i obnaża właśnie takie osoby, które pod pretekstem własnych przekonań chcą tylko zdobyć władzę i wyprać innym mózg. To smutne, ale niestety często się z tym spotykamy" - tak zespół n o c t i zapowiada swój najnowszy singiel, którego premiera już niedługo. O samym utworze, zespole i jego planach rozmawiamy z Sebastianem Tarczylukiem (wokalistą) i Zbigniewem Prylewskim, gitarzystą basowym i założycielem zespołu n o c t i.
Przedstawcie pokrótce historię Waszego zespołu – jak się dobraliście?
Zbigniew Prylewski: zacząłem o tym myśleć chyba w wakacje 2016 r. od poszukiwania odpowiedniego wokalisty, bo to na pewno był najważniejszy element układanki projektu. Na Sebastiana wpadłem w listopadzie i zaczęliśmy pierwsze spotkania. Później był gitarzysta Adrian, po drodze dwóch perkusistów a na sam koniec dwóch Piotrów (klawiszowiec i bębniarz). Formowanie właściwego składu zajęło mi prawie 13 miesięcy i dokładnie 26 stycznia 2018 r. podczas próby stwierdziliśmy, że poszło! Nie obyło się bez tarć, głównie artystycznych lecz na tyle merytorycznych, że w sierpniu 2018 r nie doszło do rozłamu kapeli podczas mojego urlopu (śmiech). Jesienią weszliśmy do studia po niespełna wspólnych 21 próbach i nagraliśmy materiał.
Jak sami definiujecie swoją muzykę? Co Was inspiruje? Jakiego rodzaju słuchacz na pewno nie powinien obok Waszej twórczości przejść obojętnie?
Sebastian Tarczyluk: muzyka Nocti jest fuzją i kompromisem różnych gatunków. Przede wszystkim to muzyka rockowa, gdzie czuć w powietrzu unoszące się gdzieś korzenie cięższej muzy, może i grunge'u ale i też elektroniki. Adrian (gitara solowa) jest bardziej rockowo-bluesowo-funkowym gitarzystą, który ma swój styl i potrafi oczarować klimatem i smaczkami, ja natomiast bardziej oscyluję stylem między muzą metalową i grungem, ale i potrafię lekko zagrać balladę, a więc również to słychać w naszych inspiracjach: od klasyki rocka zaczynając i kończąc na nowoczesnej alternatywnej scenie. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie, chociaż uważam, że głównie nasza twórczość skierowana jest do ludzi słuchających rocka i to jest podstawowa sprawa, reszta według gustu. Reasumując, nie zamykamy się i nie szufladkujemy, nie chcemy być ortodoksami.
Macie gotowy materiał na pierwszą płytę, na jakim jesteście etapie? Kiedy planujecie premierę tego krążka?
Z.P.: tak potwierdzam zarejestrowaliśmy materiał lecz ten, który nadal powstaje na sali prób jest ciekawszy i dojrzalszy. Odstawiliśmy nagrane piosenki do dalszych prac aranżacyjnyc,h decydując się na wypuszczenie jedynie singla z tej sesji. Płyta musi poczekać i ukaże się albo jesienią tego albo wiosną przyszłego roku.
Gdzie rejestrowaliście ten materiał i kto czuwał nad sferą producencką?
Z.P.: mamy dobrego realizatora u siebie na miejscu w Toruniu, więc nie szukaliśmy szczęścia daleko. Realizację nagrań przeprowadził kolega Maciej Kubiczek z Happy Light a mastering wykonał Jacek Gawłowski z JG Master Lab. Sferą producencką pierwszego utworu zajął się nasz perkusista Piotr i wszystko zagadało według nas, jak należy.
Za chwilę zaprezentujecie pierwszy utwór i klip. Powstał do utworu „Na szklanych Orbitach”, dlaczego wybraliście właśnie ten?
S.T.: utwór ten stara się pokazać nas praktyczne w pełni, pomimo iż mamy zróżnicowany materiał, uznaliśmy że ten numer jest dobry na sam początek zaprezentowania naszej twórczości. Słychać w nim wiele naszych inspiracji a jednocześnie nie odbiega tak bardzo od tego, co chcemy grać. Wybraliśmy go wspólnie z realizatorem nagrań pomimo, że jest bardzo długi jak na obecne standardy radiowych singli. Premiera odbędzie się 28 lutego, już teraz zapraszamy Czytelników Szarpidruta na to wydarzenie: https://www.facebook.com/events/708027436266042/
Jaki mieliście na niego pomysł? Kto odpowiada za scenariusz i reżyserię?
Z.P.: pomysł na klip powstał wspólnie ze scenarzystą i reżyserem Mateuszem Józefowiczem autorem scenariuszy filmowych i opowiadań, doświadczonym w produkcji, montażu i realizacji dokumentów. Jest debiutem Mateusza w reżyserii wideoklipu. Operatorem kamer był Kajetan Pochylski. Obydwaj panowie to fachowcy od lat związani, m.in. z zapleczem produkcyjnym Festiwalu Camerimage. Tak więc, wszystko w domu, zdjęcia kręciliśmy na miejscu w Toruniu.
S.T.: numer metaforycznie opowiada historię człowieka, który próbuje zrzucić z siebie jarzmo wbijania nam do głowy stylu i standardowych reguł, według których mamy funkcjonować. Taką żywą indoktrynację dziś możemy zauważyć w polityce, religii czy naszym korpo zakładzie pracy. My mówimy: uwolnij się, zacznij myśleć za siebie, rób to tak, żebyś był szczęśliwy, oczywiście nie krzywdząc innych. Tekst wywala brudy i obnaża właśnie takie osoby, które pod pretekstem własnych przekonań chcą tylko zdobyć władzę i wyprać innym mózg. To smutne, ale niestety często się z tym spotykamy. Ten bunt przeciwko temu jest siłą napędową tego klipu i numeru, a puentą i lekarstwem jest właśnie muzyka sama w sobie.
Planujecie kolejny singiel , klip?
Z.P.: oczywiście, że tak. Prace producenckie już ruszyły. Będzie to zupełnie inny utwór, niż „Na szklanych Orbitach”, na pewno krótszy i typowo singlowy chociaż jeszcze nie na promocję samej płyty. Według nas utwór taki jeszcze nie powstał .
Czy Nocti to Wasz jedyny zespół, czy udzielacie się gdzieś jeszcze? Jak wygląda w ogóle doświadczenie muzyczne poszczególnych członków?
Z.P.: Nie przepadam za historią, chociaż to ważny aspekt w życiu każdego człowieka i narodu. Każdy kto nas zna wie, że nie jesteśmy debiutantami na scenie, graliśmy w różnych projektach czy zespołach i nie ma co "rozkminiać tematu", jak mawia Seba. Najważniejsze to, co przed a nie za nami, najważniejsza jest przyszłość, bo możemy ją kreować i mamy na nią wpływ. Przede wszystkim w życiu, również w muzyce.
/fot. Andrzej Romański